Olecko II wyjazd

Olecko II wyjazd

 

OLECKO II

8.07

No to start, obozowicze przyjechali jak błyskawica, bo już o 10.40 byli na miejscu. Trener Paweł się mocno tym faktem zdziwił, ale inni byli bardzo radośni. Szybkie wypakowywanie, obiadek i już działamy. Spacerek, zapoznanie się z obiektem, regulaminem i już na plaży. Andrew „Goluki” – nasz człowiek z Chicago od razu zaczął z „grubej rury” skok z 5,5m do wody to przy amerykańskich Roller Coaster-ach to „pikuś”. Następnie wycieczka rowerowa dookoła Jeziora Olecko Wielkie – 12,5km, kolacja i tradycyjna piłeczka – tym razem wynik 12/3 – był dość jednoznaczny:) teraz idziemy spać, żeby jutro już o 7.30 zacząć dzień.

 

9.07

7.30 – pobudka rozruch

8.15 – śniadanie

9-10.30 – tenis

11.00 – 12.30 – plażing

13 – obiad

sjesta

15-16.30 – tenis

17.00 – 18.30 – igrzyska śmierci

19 – kolacja

19.30-21 – gry drużynowe

22 – cisza nocna

Taki mamy plan codziennego działania. Pierwszy trening tenisowy i już pierwsza krew – na szczęście to tylko draśnięcie z poświęcenia. Dzisiaj na plażingu uskutecznialiśmy łódeczki i rowerki wodne. Po drugim tenisie wystartowaliśmy z Igrzyskami Śmierci – najpierw podział na drużyny, wymyślanie nazwy, herbu, hymnu, przygotowanie strojów oraz okrzyków grupowych, a od jutra już czas na poważne rozgrywki. Wieczorkiem kilka gierek (speedminton, piłka nożna beachtennis, plażówka i ringo), a potem lulu

 

10.07

Kolejny dzień pełen wrażeń. Na razie pogoda nam dopisuje więc nie straciliśmy żadnych zajęć. Mimo coraz ciemniejszych chmur krążących nad naszymi głowami. Tenis – regulaminowo 3godz – daje duże wyniki. Wszyscy robią postępy. Każdy schodzi z kortu z koszulką, którą można wyżymać. W związku z tym na plaży typowe leżakowanie, aczkolwiek nie obyło się bez skoków z najwyższej wieży 5,5m – skakali wszyscy – tylko jeszcze 3osoby i cały obóz zaliczył tą przerażającą skocznię. Nawet Kuba bez dłuższego zastanowienia zrobiła nura do wody. Meczyk w siatkówkę plażową i powrót na obiad. Po następnym tenisie rozpoczęliśmy Igrzyska Śmierci. Najlepiej w 5 testach wypadła drużyna Czekoladożerców. Odbył się bieg na 400m, skok w dal, skakanie 60sek na skakance, klaskanie pod kolanami 60sek i wchodzenie na podest 60sek. Wszystko na profesjonalnym obiekcie – Stadion Miejski Olecko. Każdy dał z siebie maxa – tak więc kolację każdy jadł z wielkim smakiem. Nawet Monika – nasz obozowy niejadek – zjadła 7placków i 2kanapki. Po krótkiej przerwie poszliśmy na nowoczesny taniec z panią Anią. Po tak męczącym dniu każdy w 5min zasnąl – bo jutro kolejny dzień w pełnym biegu

 

11.07

Pobudka 7.20 i już na rozruch. Dzisiaj od ranka słońce dawało się we znaki, dlatego już na rozruch byliśmy na plaży i najodważniejsi wskoczyli do wody by się ostudzić. Na treningu tenisowym przygotowujemy się do turnieju, który już niebawem. Na plażowaniu mieliśmy dzisiaj pływanie kajaczkami – cała grupa miała wiele zabawy. Bo prócz pływaniu po Oleckim Wielkim śmigaliśmy w pobliskiej rzeczce, gdzie niektórzy bawili się w gondolierów, a także zaliczyliśmy mini wodospadzik i przenoszenie kajaków. Cały czas słońce dawało z siebie maxa, dlatego krem był obowiązkowy. Gdy zeszliśmy z drugiego treningu chmury nie utrzymały swojego ciężaru i rozlała na nasz hotel hektolitry wody. Na szczęście mamy możliwość korzystania z obszernej hali dlatego Igrzyska śmierci przeszły w drugą fazę. Dziś był dzień dziwnych i niespodziewanych konkurencji, w sumie 9 konkurencji. W tym między innymi tworzenie ŚmiecioLuda, test wiedzy tenisowej, najdłuższy sznur z ciuchów, wyścig w workach i …. Kilka chwil na umycie i spanie.

 

12.07

To był pierwszy dzień kiedy pogoda zrobiła nam psikusa. Na rozruchu porannym przez pokoje przeszedł tajfun Wujek Same Zło. Tak więc wszyscy bez wyjątku mieli co robić do śniadania. Potem na tenis gdzie wystartowaliśmy z turniejem. Pierwsze mecze za nami, ale już są faworyci. Na plaże nie było sensu iść, bo nad głowami nie było zbyt niebiesko. Cała grupa natomiast poszła w ramach Igrzysk Śmierci na terenowe zadania w mieście. Do wykonania między innymi grupy miały wykonać „Szafla” na oleckim rynku, a także znalezienie wiele dziwnych rzeczy w tym „człowieka który lapie drzewo”. Niebawem filmiki z tego wydarzenia w zakładce Filmy. Bezkonkurencyjni okazali się Bambusy i powoli odrabiają straty do prowadzących Kalafiorów. Po obiedzie pogoda nie była już taka łaskawa i rozhulała się ostra ulewa. Zatem nasz drugi trening tenisowy został zastąpiony przez ćwiczenia koordynacyjno-ruchowe i tenisowe w sali w hotelu. A potem chwila przerwy i Mam talent – tutaj także odsyłam do filmików – już niebawem. Pokaz Bambusów znów okazał się najlepszy. Po kolacji pani Ania dała nam wszystkim wycisk i nauczyliśmy się układu tanecznego z Lmfao „Party Rock Anthem” – filmik niebawem. A teraz już spanko

 

13.07 – piątek trzynastego

Nie braliśmy pod uwagę że piątek 13-nastego może jakkolwiek odbić się na naszym zdrowiu. Jednak jeden z naszych obozowiczy – Dzik Wąż – miał wiele walek, co przyczyniło się do kilku siniaków i obcierek. Poczynając od rozruchu gdzie na plaży robiliśmy slajdy. Dziki Wąż walczył z kamieniami – na szczęście wygrał. Na treningu – gdzie kończymy turniej – Dziki Wąż strzelał tak mocno, że naciąg nie wytrzymał naporu i się poddał. Na ostatnim plażowaniu – ostatnie skoki i granie w siatkę plażową mogły przyczynić się do wybicia palca. Jednakże Dziki Wąż ma palce prawie ze stali. A gdy przyszedł czas Igrzysk Śmierci nastąpiła konsternacja. Gdyż Dzikiemu Wężowi przybyło 150centymetrów – gdyż wskoczył na szczudła. Gdyby tego było mało wieczorem zatrzymał twarzą nawałnicę piłek nożnych, które leciały w jego bramkę. Na szczęście nastąpił już wieczór i nie minęła 22, a cały obóz razem z Dzikim Wężem (Karolem L.) śpią smacznie w swoich łóżeczkach.

 

14.07

Dzisiejszy dzień był bardzo dłuuugi. Zaczął się już o godzinie 6.20. Na dobry początek dnia bieg dookoła jeziora. 12,5kilometra – tak zwana wiewiórcza ścieżka. Na początku wyjazdu przejechaliśmy ją na rowerach w 40min. Teraz najszybszy – Dziki Wąż – przebiegł w 1godz20min. Wszystkim udało się z większymi lub mniejszymi trudnościami dobiec do końca. Śniadanie i od razu na kort. Dzisiaj dokończenie turnieju singlowego i pierwsze gry turnieju deblowego. W singlu zwycięzcami zostali Szymek Cichowski i Witek Rożek. Debel wciąż trwa. Po pierwszym treningu krótka przerwa i Igrzyska Śmierci czas zacząć – dzisiaj zmagania balonowe. Balony napełnione po brzegi wodą pękały za każdym razem gdy nie zostały złapane w koce. Bambusy wygrały i wciąż odrabiają straty. Następnie poszliśmy na Football Amerykański. Andrew, który na obóz przyjechał z Chicago wszystkim wytłumaczył zasady i już mogliśmy robić „touch down” w „end zone” po podaniach quaterback-a. Było super i prócz małej obcierki Wojtka wszyscy wyszli bez szwanku. Obiadek, sjesta i znów na kort. A potem ostatnie trzy konkurencje z Igrzysk. Bieg grupowy na 400m i tenisowa taczka, i sprint 100m. Zwycięzcami Igrzysk Śmierci zostały KALAFIORY, w składzie: Ala, Bartek, Maciek, Karol i Wojtek. Wygrali 1punktem z Czekoladami. Kolacja, a po kolacji dyskoteka. Udało nam się dogadać z grupą taneczną z Olecka i mieliśmy disco wszechczasów. A na koniec oglądanie plenerowego filmu na rynku Oleckim i cisza nocna dopiero o 24.

 

15.07

Ostatni dzień. Na porannym rozruchu obozowiczów zaskoczył niezapowiedziany chrzest. To było ciekawe przeżycie dla „nowych”. Po tym jak zajął się nimi Doktor Zło wyglądali jak ciasto ketchupowe. Szybki prysznic i dalej dzień leci. Porównując do wczorajszego dnia to dzisiaj dzień był lajtowy. Po śniadaniu podzieliliśmy na dwie grupy. Jedna część z tre. Adamusem poszła na trening tenisa, a druga część z tre. Pablo poszła uczestniczyć w Oleckim Turnieju Tenisowy o puchar KT TenisLife. Na turnieju zgarnęliśmy wszystkie miejsca. W kategorii Open tre.Pablo zdobył pierwsze miejsce. W kategorii do 16lat 2miejsce zdobył Jędrek G., 3miejsce Witek R., a 5miejsce Wiktor M.. W międzyczasie pierwsza część zaliczył kościółek i wycieczkę rowerową. Tre . Pablo dostał puchar i wielki tort, który wszyscy skonsumowaliśmy po kolacji. Kolacja dziś w formie ogniska. Każdy smażył dla siebie kiełbaski i chlebek. Potem przez długi czas graliśmy w kalambury z czego wszyscy mieli ogromną frajdę. A następnie rozdanie nagród, trofeów, upominków, niespodzianek, dyplomów i koszulek obozowych za wywalczone miejsca w turniejach tenisowych oraz innych konkurencjach, a także za osobowości obozowe. Na koniec puszczaliśmy lampiony z wiadomością do rodziców, że już jutro wracamy, więc szykujcie obiady i ścielcie łóżka bo po zielonej nocy na pewno będzie duża chęć do spania.

Skład obozu:

Cichy

Tarzan

Ala

Bogna

Monia

Materac

Maciek

Dziki Wąż

Kuba

Stefan

Witek

Jędrek

Wojtek

 

Skład kadry:

Tre. Adamus

Tre. Pablo

 

 

Ogromnie dziękujemy wszystkim obozowiczom za spędzenie tych wspaniałych chwil wspólnie oraz rodzicom za nasze zaufanie.

 

Serdecznie zapraszamy na nasze zimowe wyjazdy narciarsko-tenisowe, oraz przyszłoroczne obozy letnie.

Z wyrazami szacunku KT Break.